czwartek, 20 września 2007

A wiec bylo tak :) Wstalem o 8 rano, sniadanko tosty + platki z mlekiem, kawki nie pilem bo nie mam :P Jak przyjechal moj wspolokator to jedna z wegierek przyjechala z miasta aby go przywitac... jechalo od niej jak z gorzelni, przywitala sie i wrocila imprezowac :) Domyslalem sie ze one na kurs na pewno nie wstana... tak wiec o 9:30 dostalem SMS'a ze wlasnie sie jedna z nich obdzila, wrocili o 6 rano i umieraja :) Pojechalem sam. Wlasnie, bo nie wspomnialem, kurs zostal przeniesiony na druga strone rzeki bo otworzyli tam wydzial dzienikarsko, lingwistyczny i cala kadra teraz bedzie tam). Pojechalem i... ok, proboje sie jakos dogadac, ze ja na kurs, ze erasmus... AAA Erasmus, babka wziala mnie pod ramie i zaprowadzila do jakiejs sali konferencyjnej... cholera... co jest ;) Teraz sa przyjecia studentow na studia, zaczalem gadac z sylwia, hiszpanka po angielsku... okazalo sie ze to nie kurs, wiec spowrotem na dol... tam znowu mnie na gore ciagna ze to tu, ze erasmus... ehhh... powinni znac angielski lepiej niz ja portugalski :P Okazalo sie ze wkrecilem sie na inauguracje ERASMUS'ow na wydziale lingwistycznym a kurs jest o 11:30 a nie o 10:00 :) Nie zaloje... napilem sie wody, najadlem ciastek, dostalem parasol i kalendaz imprez :P Oraz razem z wycieczka pozwiedzalem szkole :) Wczesniej dalem znac wegierkom, ze kurs jest o 11:30 wiec jak chca to jeszcze zdaza. Zdazyly. Wystarczylo ze Bridget podeszla blizej niz na 3 metry i juz bylo czuc... jakby ktos pol litra na podlodze rozbil... wygladaly koszmarnie :) Zaspane... wrocily o 6 rano :) Bridget miala jedno oko mniejsze od drugiego i przysypiala. Mialem niezla zabawe dokuczajac im ciagle, a to mowilem ze moze chca sie cieplej wodki napic, a moze poopalac na asfalcie... :) Po kursie skoczylismy na kawe, poznalem mnostwo nowych ERASMUSOW, 4 polakow (w tym 3 polki), trzy dziewczyny ze slowenii, trzy z bulgarii, dwie z luksemburga, dwie z hiszpanii i jednego wlocha :) Ci ktozy mnie znaja moga myslec ze po prostu lapie kontakt tylko z dziewczynami, ale to nie tak do konca. Na politechnice na ktorej jestem 75-80% studentow to dziewczyny, na kursie jest podobnie i teraz doszly jeszcze te ERASMUSKI :) W sumie nie ma co narzekac... smiesznie bylo, bo ktos wspomnial ze dzis imprezka ERASMUS'ow w centrum i ze trzeba pojsc sie zintegorowac, wiec zaczalem zbierac numery telefonow :) Niby zeby sie umowic na konkretna godzine, ale milo mi sie zrobilo jak bralem od jednej numer, a inne z tego samego kraju patrzyly sie i mowily... a mojego nie chcesz? :) Tak wiec mam sporo numerow, dziwne imiona w telefonie i trochemi sie myla ale co tam... dzis wieczorem poprawi mi sie pamiec. W English PUB jest imprezka erasmusow, wszyscy beda i bedzie dobra zabawa. Gonsalo kupil 2 butelki wodki na 5 osob i sok, o 22 w akademiku sie napijemy i o polnocy umowilismy sie w centrum :) Raporcik zamieszcze jutro. Aha, co do fotek wspolokatora i ogolnie ostatnich dni, to zamieszcze je razem ze zdjeciami z imprezy, bo nie zgralem jeszcze zdjec z aparatu wegierek. Koncze, bo juz za duzo pisania a tu znow sie zrobil upal i jest ponad 30 stopni... ufff... :)
Posted by Picasa

Brak komentarzy: