środa, 31 października 2007

A kuku... :) Postanowiłem się wynurzyć i zajrzeć co się dzieje na moim blogu... i nic się nie dzieje!!! Tak myślałem! Ja tu ciężko pracuje, uczę się z wielkim wysiłkiem chodzę na imprezy i zdjęcia robie, specjalnie kąpiel przerywam a tu ani komentarzy żadnych ani maila, nic! No tak nie można! Tak wiec proszę się ogarnąć i chociaż w bannery klikać, to trochę kasy wpadnie bo się kończy :D Hehehe… dziś mam dobry humor bo… Nie poszedłem na impreze! :D Tak tak, oni tam piją palą i pierdolą a ja się kąpię w pianie i mam wszystko w… :D Generalnie wczoraj poimprezowałem ostro w przebraniu alfonsa (foty pożniej, dziewczyny szalały), więc po co dziś? Po co się pytam? Wczoraj bilet na impreze 5EUR + Before party i picie w domu Wo, a dzis ani picia a bilet za pietnastaka :D Wołami mnie z tej wanny nie wyciągną. Zostaje tu, czytam odpowiedzi na maile i jutro się wyśpie. Ot co! Ihhaaa… :D
Posted by Picasa

poniedziałek, 29 października 2007

Aaa!!! Zaraz oszaleje :) Dzis chyba pobije rekord. Jestem w szkole od godziny 20:00 i nie robie nic innego jak odpowiadam i pisze maile! Wyszlalem dzis ponad 20... do wykladowcow z polski i z portugali... Ale warto przecierpiec, jak tylko ustale learning agreement to znow sie zacznie, bo trzeba bedzie porobic te wszystkie projekty... Najwazniejsze zeby wszystko ustalic i pozaliczac. Mam nadzieje ze odpowiedza mi szybko z polski (wyslalem zapytania dotyczace szczegolowych programow zajec), bo ostatnio cos wolno wszyscy z polski odpisuja. No nic, zobaczymy. Jest polnoc, mam jeszcze kilka maili do wyslania i ide spac do domu. Koniec, musze sie wyspac bo jutro od rana... znow wysylanie maili :)
Posted by Picasa
No i udało się! Nauczyciel bardzo miły pogadaliśmy sobie o algorytmach optymalizacyjnych w Badaniach Operacyjnych (hehe, po angielsku of course) i jak zwykle, prezentacja na koniec roku! Ichaaa… Chociaż tu jest raczej projekt, więc trochę liczenia, ale najbardziej to ja liczę na to że będzie to łatwiejsze do zaliczenia niż w PL. W Polsce nie było to nawet takie trudne, z tym że nie byłem na dwóch zajęciach, a egzamin pisałem tylko w drugim terminie z gorączką 39C, a na poprawce to już mnie w Polsce nie było. Im więcej tu zaliczę (przedmiotow) tym lepiej. Właśnie zabieram się za pisanie maila do polskiego wykładowcy, w sprawie przesłania mi szczegółowego programu kursu, aby dostosować tutejszą prezentację.
Posted by Picasa
Miałem kilka próśb o napisanie, jak wygląda nauka. No bo ile można czytać o imprezach!!! W sumie racja. Jeszcze ktoś gotów pomyśleć że ja tu tylko baluje. Tak więc moi drodzy, kto zazdrości imprez i wakacji nich się w język ugryzie, bo to nie jest tak że całymi dniami leżę do góry wentylkiem i lecze kaca. O nie! Chociaż zdarzają się takie dni, ale naprawdę nie często! ;) Generalnie z zajęć które na pewno mam mogę wymienić:

Portuguese language course
(5 godzin w tygodniu, WT 17:30-20:30 PT 15:30-17:30)
Business English
(3 godziny w tygodniu, PN 15:00-16:30 ŚR 16:00-17:30)
Human Resources Management
(0 godzin w tygodniu)
Operations Marketing
(0 godzin w tygodniu)

Na razie tyle z przedmiotów które że tak powiem na pewno będę zaliczał. Chociaż z tym na pewno, to bym się nie spieszył. O ile z HRM mam z Rumunem zrobić prostą prezentację na koniec roku streszczającą zagadnienia z przedmiotu, to z OM mam zrobić prezentację na koniec roku i będę miał egzamin po angielsku a kobieta jest nawiedzona na punkcie marketingu i chyba zmienię te zajęcie na inne… Szczególnie że miałem ten przedmiot w szkole i zaliczenie go ponownie da mi tylko puste punkty a po powrocie i tak będę musiał zaliczać inne przedmioty.

Przez weekend natomiast mailowałem z nauczycielami w sprawie innych przedmiotów. I tak zapewne jutro będę miał spotkanie w sprawie przedmiotów stricte informatycznych, które będę mógł zaliczać na wydziale informatyki (wcześniej myślałem że nie ma szans na ich zaliczenie). Dodatkowo dziś o 21:00 mam spotkanie w sprawie przedmiotu Operations Research, który uwaliłem w PL w poprzednim roku i warto by było go poprawić tutaj.

Wcześniej nauczyciele nie za bardzo współpracowali, a przedmioty się nie pokrywały, Antonio Chorował półtora tygodnia i przez miesiąc wyglądało jakby nikt nie chciał aby ERASMUSI studiowali. Sytuacja coraz szybciej staje się jasna i mam nadzieje że do końca tego tygodnia uda mi się doprowadzić mój Learning Agrement do finalnej postaci!

Bardzo mi się podobają zajęcia z Business English. Po pierwsze, wszystko rozumiem (ok., 99% zdarzają się pojedyncze słówka). Po drugie, uczę się tak naprawdę sporo nowych rzeczy, dotyczących stricte biznesowo-handlowego języka. Sposoby płatności, kredyty kupieckie, prace remontowe w firmie, to wszystko ma swoje specyficzne nazwy i niby rozumiałem co czytam, ale do końca sobie nie zdawałem sprawy jak wiele jest tego wszystkiego w biznesowej korespondencji :) Myślę, że z tych zajęć sporo wyniosę, nawet portugalskiego się mogę nauczyć bo te głąby z Portugalii nie znają podstawowych wyrazów i nauczyciel tłumaczy na portugalski.

Dodatkowo zapisałem się do programu studenckiego w którym będę myszą doświadczalną. Polega to na tym, ze portugalscy studenci muszą upolować sobie ERASMUSA i z nim rozmawiać. Coś na zasadzie warsztatów interpersonalnych, jest im to potrzebne do zaliczenia kierunku. Szczegółów nie znam, ale zapowiada się ciekawie, myślę że bardzo to poprawi moją zdolność mówienia po portugalsku. To tyle na razie o nauce. Mam nadzieje że pod koniec tygodnia będę miał więcej informacji :) Na razie czeka mnie latanie po szkole i polowanie na nauczycieli, ustalanie co i jak i walczenie ze spychologią :)
Posted by Picasa

niedziela, 28 października 2007

OK... wiec było tak, ze generalnie mialem powazny problem z jajkiem :) A raczej czterema jajkami. Wyobrazcie sobie ze rano postanowilem zrobic jajecznice, a co mozna zaszalec. Mmm... maselko juz rozpuszczone, cebulka szkli sie na patelni w powietrzu czuc zapach swierzo zapazonej kawy, czas na jajeczka :) Miska gotowa, coby jakby jakies popsute to calej jajecznicy nie spier...ic :) Noz w reke, bum... Co jest? strusie chyba... wale tym nozem jak glupi w to jajko i nic, mala dziurka w skorupie tylko. Zamarzly mi jajka :) Buhehehe... No ale tak ladnie pachnie, tosty gotowe... co robic... co robic... wiem... Edi ma jajka! ha! podmienie i sie odmroza a ja sobie zjem. Tylko zrobilem dziurki w tych moich zamarznietych, bo nie wierzylem ze wszystkie zamarzly :) jedno oszczedzilem, tyo szybko podmienilem a reszta no coz... Genialny pomysl, ciepla woda zalatwila sprawe. Pod kran i dalo sie obrac. Nawet smiesznie sie robi jajecznice z jajek na twardo ktore sa przezroczyste :) Zapomnialem wspomniec ze przezwyczajony ze obieram jajka jak chwycielm ostatnie to ledwo pol odratowalem. Zapolmnialem ze jedno podmienilem i caly stol zafajdany :D No coz... ale jajecznica byla dobra. PS: BEZ BEZ SKOJAZEN! :) Komentarze moge rowniez usuwac :) A co do imprezy to byla taka sama wiec nie bede pisal jeszcze raz :)
Posted by Picasa

piątek, 26 października 2007

Latada… pierwszy dzień niekończącej się tygodniowej imprezy! Było tak… Reka dostała z Węgier dużo palinki… baaardzo dużo J 4 butelki chyba. Dla tych którzy nie wiedzą co to palinka to tłumacze, że to taka śliwowica, tylko z Węgier. Zaprosiły do akademika kilka osób. Ja trochę zwlekałem z przyjściem i siedziałem u Gonsalo, a potem jak się goliłem w domu to sobie dość mocno rozciąłem wargę i nie mogłem zatrzymać kapiącej krwi przez ponad 30 minut. Nie ważne, ok. 22:30 dotarłem do pokoju dziewczyn… W środku Reka, Bridget, Wo, Piotr (polak) no i ten Rumun ode mnie z pokoju. Reka – ostro porobiona… Cośtam do mnie bełkotała i przewróciła się na łóżko. Razem z Gonsalo próbowaliśmy z nią rozmawiać, ale kiepsko jej to wychodziło, np.:

Me: Reka!
She: I wanna go home…
Me: But you are at home
She: Oh! Mee too! ;)

No I gadaj z taka… zero rozmowy, zawinęła się w koc I poszła spać. Wo skakał sam na środku pokoju wykrzykując I’m goood, I’m realy good… ale potem troche ochłonął bo do jego glowy chyba tez dotarlo i polegl na lozku bridget mówiąc I’m fucked up… really fuckt up. Tak wiec co robić… zaczęliśmy rozpijać to co zostało. Wpadł Gonsalo i poszło kilka kolejek. W międzyczasie Piotr rozwalił aparat bridget i przyjechały dwie polki. Było mi już ciepło dobrze i miło i z niepokojem patrzyłem na Bridget bo coś za bardzo rozochocona się zrobiła i ugryzła mnie w szyje – normalnie jest spokojniejsza. Wyszliśmy na przystanek… Oj… musiałem pilnować Wo i Bridget, bo prosto iść nie umieli, A to na ulice kawałek a to na samochodzie zaparkowanym się Wo zatrzymał. Dotransportowałem ich na miejsce, wsiedliśmy w Autobus i w droge! Bridget zasneła, cały autobus pełen skaczących studentów – jedna wielka impreza. Wysiedliśmy przy moście. Wo pobiegł dodać coś od siebie do rzeki bo trochę przesadził z procentami a ja i dwie polki zaczęliśmy skakać w miejscu żeby się rozgrzać. Zaczęliśmy śpiewać i po chwili zaczęli się przechodnie dołączać i zrobiliśmy całkiem niezłą dyskotekę na ulicy. Dotarliśmy na drugą stronę… wieeeeelka impreza Jak na moje oko ok. 6-10 tyś studentów :) Dziewczyny poszły kupić bilety (2EUR) a my tymczasem zastanawialiśmy się co zrobić z bridget, bo sama nie umiała już chodzić i gubiła buty. Posadziliśmy ich na ławce i poszliśmy szukać taxi dla nich. Udało się, wróciliśmy po nich, wzięliśmy ten worek kartofli o imieniu Bridget i powoli ruszyliśmy na postój TAXI. Miałem pewne obawy, że ktoś zobaczy stan bridget i wsadzą ją do karetki pogotowia, ale dotarliśmy bezpiecznie. Nawet policja zatrzymała dla nas ruch żebyśmy mogli przenieść Bridget na drugą stronę. Kolejna niespodzianka! Żaden taryfiarz nie chce zabrać Bridget! Shit! Co robić? O budka z Fast fordem… poszedłem na cheeseburgera :) W międzyczasie zadzwoniłem do Rogera, bo ma samochód i był w domu, żeby przyjechał po Bridget, ale nie było to potrzebne, bo Wo zadzwonił do znajomego. Tak więc jak już mieli transport to postanowiłem wrócić na imprezę. Przed wejściem spotkałem jakiegoś Portugalczyka i całe szczęście! Bo bez międzynarodowej legitymacji studenckiej by mnie nie wpuścili, a że on był ubrany w tradycyjny portugalski strój to weszliśmy bez problemu. W środku wyjął duże wino spod kurtki, zaczęliśmy rozpijać i spotkaliśmy Polki, Bułgarki… Czas potańczyć! Potem poszliśmy na koncert, potem znów potańczyć. Daniel (Bułgarka) zgubiła gdzieś siostrę więc ochoczo ruszyłem z pomocą. Znalazłem obie i na parkiet! Ihaaa… obie wdrapały się na bar i zaczęły wywijać… Efekty można zobaczyć tutaj: http://tnij.org/daniela :) Nakręciłem obje jak tańczą i długo się nie zastanawiałem i zaraz potem wskoczyłem do nich. Szaleństwo, widok z baru na kilka tysięcy tańczących studentów. Dobre dwie godziny dobrego tańca. Było gorąco, dziewczyny szalały a inni faceci patrzyli z zazdrością w naszą stronę… hehe i tak być powinno :D Potem Bułgarki się pokłóciły, bo Anelyna chciała iść z Hiszpanami a Daniela chciała zostać ze mną… Więc się rozdzieliliśmy. Trochę potańczyliśmy z Danielą i chyba czas do domu… tak, już 6:30 autobusy jeżdżą można wracać :) Teraz wszyscy zdychają w domu a ja bym się gdzieś przeszedł… Ale może jednak zostanę w domu i pójdę jutro, trochę mi szkoda kasy na dziś :) Poza tym Latada trwa cały tydzień!
Posted by Picasa

czwartek, 25 października 2007

Dzisiaj nie napisze wiele, bo jestem zmęczony… I to z dwóch powodów. Po pierwsze zaczyna się Latada! Czyli wielka impreza która trwa tydzień!!! Ale o imprezie napisze jutro, bo w tej chwili nie bardzo mam czas. A to dlatego że od kilku godzin latam po szkole i szukam dodatkowych przedmiotów które mogę studiować. Jednocześnie wymieniam maile z polską uczelnią, bo z każdym krokiem pojawia się coraz więcej wątpliwości. Sporo kombinowania, myślenia, załatwiania, pisania… ciągle maile, pisać, odpowiadać… A jeszcze dzisiaj rozpoczęcie Latady! No i trzeba iść na impreze… ehhh :) Co zrobić. Jutro obiecuje zdać raport z imprezy, poszukiwania pracy i efektów mojego latania po szkole… A powoli już je widać, bo mój Learning Agrement nabiera kształtów! Tak więc do usłyszenia!
Posted by Picasa

środa, 24 października 2007

Hehehehe… teraz to się sam naciąłem. Zacząłem pisać jeszcze raz o wypadzie nad Atlantyk w sobotę. OK… więc miałem pisać o późniejszej imprezie. Edi Dostał SMS’a że jest impreza piwna, płaci się 5EUR i można pić i pić i pić… i koszulka gratis. Nie musiałem się długo zastanawiać, szczególnie że od 2 dni przekładałem spotkanie z Petrą (kto nie wie kto to petra, odsyłam do fotki http://tnij.org/petraa), która ma nadal mój śliczny kieliszek SAGRES w swoim pokoju. A więc w drogę! Boże… szukaliśmy tej imprezy ponad godzinę i okazało się, że to jest w domu jednorodzinnym. Wyobraźcie sobie jaka to musi być mentalność, że kobieta zostawia cały dom do dyspozycji studentów, kupuje kilka beczek piwa i prosi abyśmy zrobili imprezę. Jedynie musimy zainkasować 5EUR za koszulkę. Ja wybrałem taką czarną z napisem ERAMSUS ORGASMUS COIMBRA. Naprawdę spoko. W środku domu mnóstwo cennych rzeczy które mogą się zniszczyć, ale chyba kobieta nie przykładała do nich wagi. Robiłem co się da, żeby obniżyć cenę piwa, tak żeby koszulka i trunki się opłacały, w sensie trzeba było pić ile wlezie (ale bez przesady). Było naprawdę bardzo miło. Siedzieliśmy tam do 1 w nocy, po piwku na drogę i udaliśmy się na Italian party, bo czekała tam na mnie Petra. Beznadzieja… zmyłem się z tego przyjęcia po 5 minutach, zabraliśmy petre do accossiation bar :) W końcu trochę muzyki i można było poskakać. Jeden fin się do petry strasznie przystawiał i toczyliśmy mocną walkę na parkiecie ale z pozytywnym wynikiem dla mnie… Tylko że spieprzyłem sprawę bo jak poszedłem kupić coś do picia to poznałem przy barze hiszpankę i Niemkę, no i chyba petra to zauważyła bo potem już tak dobrze nie było :) Ups… Jak to mówią shit happens. Poskakaliśmy poł godzinki i ok. 3 nad ranem wyszliśmy… do domu dotarłem ok. 15 po południu dnia następnego i chyba zostawię tą bródkę tam gdzie jest :) Najwyraźniej przynosi mi szczęście… :D PS: Uzupełniłem galerię z soboty, niestety z imprezy fotek brak :P
Posted by Picasa

poniedziałek, 22 października 2007

Aaa! Tutaj mial byc wieeeelki post dotyczacy imprezy ktora sie wydazyla po powrocie z nad oceanu ale niestetty ten $%$%!$!#^$!#4 internet wszystko spier... znaczy sie zepsul :) po tym jak sie rozpisywalem przez 20 minuk klilknalem wyslij, internet na chwile zniknal i nic sie nie zapisalo! I jestem teraz tak wkurzony z tego powodu! Nie bede teraz pisal tego ponownie, napisze jak ocholne! :P :)
Posted by Picasa

Z broda nadatlantykiem ;)

Ha! zapuscilem brode! juz widac pierwszeefekty... Czy bedzie ladnie? Zobaczymy :) Co mi szokodzi sprobowac :) Z moim nowym image wzielismy z Edim pod pache Bridget i pojechalismy nad atlantyk :) Pogoda byla dobra, ciagle slonko ostro swiecilo, tylko troche wialo i musielismy zrobic parawan z recznikow i ubran. Na szczescie bridget wygladala goraco wiec nawet tak nie zmarzlismy ;) Po plazy zapalalismy sie na wystawe starych samochodow! Wszystkie sprawne i co chwile sie scigaly! :) Hehehe, niezle,naprawde neizle. Potem symboliczne piwko i o 20:00 bylismy spowrotem w akademiku... A potem... szczegoly w nastepnym poscie. W miedzyczasie zapraszam do galerii: http://picasaweb.google.pl/k.gebarowski/FigueiraDaFozOldCarsExihibition
Posted by Picasa

środa, 17 października 2007

Wlasciwie nie wiem czemu ni zrobilem tego wczesniej, ale dzis wzialem moj telefon komorkowy i porobilem troche fotek akademika. jakosc zdjec nie jest powalajaca, wiec za duzo na nich nie widac ale mnei j wiecej moznamiec pojeecie jak wyglada zycie w akademiku. Generalnie jest czysto (sprzataczki codziennie sprzataja kuchnie i korytaze), raz w tygodniu dostajemy nowa posciel, 2 reczniki, papier toaletowy i worek na smieci :) Tak wiec jesli chodzi o serwis to nie jest zle. Jedyne co mnie wkurza, to brak internetu. Co prawda na dole sa 2 komputery na ktorych mozna sprawdzic poczte itd, ale to nie to samo co internet na laptopie. Maja pod koniec pazdziernika uruchomic siec... zaobaczymy jak to bedzie. Nie wiem czy o tym pisalem, wiec napisze jeszcze raz. Mieszkam w pokoju z wspolokatorem z Rumunii. Mam wlasne lozko, szafke, biurko, polke... i to chyba wszystko. Aaa.. mam lampke na biurku i komplet garnkow patelni, sztuccow i talezy :) Zaraz obok jest kuchnia, na dole pralnia (1,5EUR/pranie). Nie ma co nazekac. Zapraszam do ogladania fotek: http://picasaweb.google.pl/k.gebarowski/Residencia
Posted by Picasa

wtorek, 16 października 2007

A oto studencka lodowka :) Nie moja, ale dobrze oddaje klimat mojego post'a :) Jak widzicie ostatnio niewiele mowie o imprezach. Dlaczego? A bo ostatnio to bylem chyba w sobote, niewielka impreza, niewiele sie dzialo a poza tym oszczedzam kase. Czemu osczedzam? Bo za szybko mi z kieszeni ucieka :) Przykladowo wczoraj... zadnej imprezy picia nic... a 10EUR poszlo... A kupilem tylko maslo, chleb, zolty ser, ok jedno piwo za 1EUR (na pozniej, stoi na polce i czeka na swoj czas, promocja byla), i karton mleka. Dziekuje, 6,40 zostalo w sklepie. Potem... obiad... 2,7EUR w kantynie. Poszedlem na silownie, wode przelalem z 5l baniaka wiec taniej wyszlo niz kupic nowa, ale jak wyszedlem z silowni... nie ma opcji nie zjesc. Po dwoch godzinach cwiczen organizm potrzebuje troche paliwa :) Wiec 2EUR za kolacje w kantynie. Naprawde wychodzi taniej niz samemu gotowac :) Na szczescie zakupy wystacza na kilka dni, wiec np dzis wydalem tylko 2EUR na kantyne i 35centow na kawe i to pewnie bedzie wszystko, ale jak znam zycie to jak pojde do biblioteki to mi dowala jakies 5EUR za karte biblioteczna albo co :) I tak kasa ucieka. Dzis dotalem dobra informacje z PL, ze szykuje sie pomoc finansowa w wysokosci 15oEUR. Na pewien czas wystarczy. Zadzwonilem dzis do szkoly, zalatwilem sprawe skreslenia mnie z listy studentow, naprawil blad i wyslalem zapytanie o dofinansowanie. Bo naprawde mnie wk...a ze ludzie maja po 300-350EUR stypendium a ja mam 185 :/ Napisalem na ten temat do mojego koordynatora, zobaczymy co powiedza :) Na razie mam co jesc, mam gdzie spac i dobrze jest :D Z portugalskim coraz lepiej, wiec mysle ze uda mi sie jakas robote podlapac :) Bede raportowal na bierzaco.
Posted by Picasa

sobota, 13 października 2007

Bannery... sporo osob sie pytalo mnie w co moga klikac zeby dopomoc biednego studenta. Jak juz pisalem wczesniej, za kazde klikniecie w reklame Google otrzymuje pewna niewielka sume pieniedzy. Rowniez za klikniecie w przycisk pod reklama, pobranie, zainstalowanie przegladarki internetowej Firefox dostaje 1USD. Tak wiec pisze jeszcze raz: Reklama o ktora chodzi, to maly banner z napisem Reklamy Google po prawej stronie bloga. Prosze rowniez o nie klikanie 15 razy dziennie dla samego klikania, bo nie taki jest cel reklamy. Widzisz cos ciekawego na reklamie? Kliknij :)
Posted by Picasa
A po drodze z kursu portugalskiego wysiaslem sobie zeby posiedziec w parku :) Byla sloneczna pogoda i szkoda bylo tracic troche opalenizny. Generalnie do portugalii wrocilo lato, w dzien jest ok 25C w cieniu, a w sloncu nie wiem ile ale chloernie goraco. Jakie niebo? Zadnej chmurki, zreszta widac na zdjeciach z parku, ktore umiescilem pod adresem: http://picasaweb.google.pl/k.gebarowski/PrzystanekWParku. Jakosc taka sobie, bo robione telefonem komorkowym, ale zawsze cos :) Milego ogladania...
Posted by Picasa
Hurrra! Udalo sie dogadac z jednym z nauczycieli i wyglada na to ze mam sie czego uczyc. Dostalem mailem nazwe ksiazki i numery rozdzialow ktore mam przeczytac. Ksiazka jest po angielsku i dotyczy przedmiotu "Operations Marketing". Ciekawe jak mi bedzie szlo czytanie takich rzeczy po angielsku ;) Tak czy siak zakonczy sie to egzaminem testowym po angielsku, ktory wukladowca przygotuje dla mnie i mam zrobic dodatkowo prezentacje w power point. Tak wiec do nauki! Cholera... dzis zamknieta biblioteka ;) Sproboje w poniedzialek :)
Posted by Picasa

czwartek, 11 października 2007

Hurra! Wyglada na to ze bede mial jakies inne zajecia oprocz kursu portugalskiego :) Antonio przeslal nam adresy mailowe do nauczycieli, napisalem i mam juz kilka odpowiedzi. Na pewno od poniedzialku 2 razy w tygodniu bedziemy mieli z Edim Business English, troche slownictwa i metody pisania roznych pism po angielsku, w uzyciu biznesowym. Dosyc przydatna sprawa. Odpisala mi jeszcze kobieta wykldajaca statystyke, zaraz ide jej poszukac i porozmawiac o zaliczeniu (przedmiotu). Tak wiec powoli powoli szkolna machina sie rozkreca i mozliwe ze niedlugo zaczne studiowac na dobre ;) To tyle o szkole, bede raportowal na bierzaco :)
Posted by Picasa
Ihaaa... w koncu sie udalo i stalem sie szczesliwym posiadaczem karty na silownie :) Wczoraj byl pierwszy dzien... oj widac ze ponad pol roku na silowni nie bylem. Ale tak tragicznie nie bylo, pocwiczylismy z bridget 2 godzinki i dzis nawet nie mam az tak duzych zakwasow :) I od razu czuje sie lepiej, wiecej energii. Planuje chodzic 3 razy w tygodniu, zobaczymy co z tego wyjdzie :P Jedynie mnie zmartwila kolejna niespodzianka, a mianowicie ze silownia jest 5EUR/semestr tylko dla studentow stacjonarnych. My jako ERASMUS'i musimy placic 10EUR/miesiac ale i tak sie oplaca. Kto nie studiuje musi placic 25EUR. Tak wiec treningi czas zaczac, aikido sobie odpuszczam bo to kolejne 10EUR/miesiac i troche mnie nie stac :) Jeszcze planujemy pograc w halowke w tym tygodniu, bo nie wiem czy pisalem ale edi zawodowo gra w pilke, znaczy sie wiadomo, w jakims malutkim klubie lokalnym ale wiadomo o co chodzi. Zbierzemy kilku studentow, Gonsalo itd i pogramy. Zobaczymy co Edi umie :P Ja nie gralem chyba z 1,5 roku jak nie wiecej wiec moze byc smiesznie :) Koncze bo zaraz chce jeszcze opisac co nowego w szkole, bo troszke sie pozmienialo :)
Posted by Picasa

niedziela, 7 października 2007

Po ciezkim tygodniu pracy i nauki czas na odpoczynek ;) A tak na powaznie to Edi nie widzial jeszcze oceanu, wiec wstalismy rano i postanowilismy wybrac sie do Figueira da Foz, miejsca gdzie wczesniej bylem z dziewczynami. Pociag tylko 1,81 EUR wiec dlugo sie nie zastanawialem. Dziewczyny mialy jechac z nami, ale zaczely zamulac ze pogoda pewnie kiepska, ze tam zimno (ostatnio jak tam bylem bylo zimno i mgla)... Wiec zostaly. I BARDZO DOBRZE!!! Ich strata :D Pogoda byla wrecz rewelacyjna, zadnej chmurki. Wysiedlismy z pociagu o 15:00 i prosto na plarze. Po drodze zrobilismy sporo fotek, ktore juz umiescilem w galerii. Generalnie mielismy plan sie wykapac, ale jak zobaczylem jak duze sa fale (nie widac tego na zdjeciach), to zrezygnowalismy z wchodzenia do wody dalej niz po kolana... Zbyt ryzykowne :) Troche polazilismy po plazy, troche trzeba bylo sie poopalac. Nawet zrobilismy pamiatkowy filmik dla Bridget, aby jej pokazac jaka jest ladna pogoda i jak glupia byla, ze nie pojechala. No coz, jeszcze raz - jej strata. Po plazy poszlismy na symboliczne piwko za 1,2EUR, co widac zreszta na fotce po lewej stronie :) 20:00 powrot do domu, prysznic i teraz znow siedze w szkole. A zdjecia z wyprawy mozna obejzec pod adresem: http://picasaweb.google.pl/k.gebarowski/FigueiraDaFozWithEdi
Posted by Picasa

piątek, 5 października 2007

Uwaga uwaga! Kazdy czytelnik tego bloga moze dozucic drobna cegielke do mojego skromnego budzetu studenta :) I to nie wydajac nic ze swojej kieszeni. Jak to zrobic? Niedawno zmienilem kolorystyke blog'a, ale zmienilem cos jeszcze. Po prawej stronie znajduje sie maly banner. Za kazde klikniecie w ten banner dostaje drobne pieniazki. Duzo klikniec, duzo pieniazkow. Na piwo wystarczy. Tak wiec zapraszam do klikania. Przeczytales post? Kliknij w banner. Wiadomo jednak, ze placa za realne zainteresowanie trescia bannera a nie klikanie 500 razy dziennie. Wiec poprostu, jesli widac cos ciekawego nabannerze, masz chwile czasu... kliknij! A ja wypije twoje zdrowie! :)
Posted by Picasa
Ostatnio omijalem troche temat imprez, wiec czas do tego powrocic. Mielismy kilka spokojnych dni, troche nauki i zalatwiania spraw, ale wczoraj byla imreza ERASMUS w jednej z wiekszych dyskotek w Coimbrze via latina - nie moglismy tego przegapic. O 21 poszlismy do domu gonsalo na kolacje. Zrzutka po 2 euro i dobre jedzenie + winko czekalo na stole. O 23 Roger zawiozl nas do miasta, gdzie mielismy spotkac naszych znajomych. Poniewaz dyskoteka byla jeszcze zamknieta to co innego moglismy zrobic, jak pojsc na tequile za 70 centow :) Troche nas rozgrzala i rozochoceni wyszlismy szukac klubu. Po drodze ktos znow powiedzial, z emozliwe ze jest jeszcze zamknieta, wiec wrocilismy na jeszcze jedna kolejke :) W koncu ok 2 w nocy dotarlismy do via latina. calkiem spoty klub, mozna tanczyc na gorze i na dole przy roznej muzyce i wypic cos dobrego w jednym z 3 barow. Zaczelismy skakac i tanczyc razem z blugarkami, patrze... Petra! Aaa... czesc czesc :) Ale co to... ooo... chyba sporo wypila :) hehe, slowaczki sie dobrze bawily na imprezie ;) Troche sie wkurzylem na nie, bo "potanczylem" troche z Petra ale stwierdzilem ze szkoda calego wieczoru, bo tu widze ani z nia potanczyc, ani wypic... Kilka goracych buziakow na porzegnanie i poprosilem kolezanki petry zeby mialy na nia oko, bo jeszcze sie zgubi albo zasnie gdzies :) Od tamtego czasu juz petry nie widzialem, ale do sedna sprawy - po 4 godzinach znajome petry pytaja sie mnie czy jej nie widzialem... no cholera, pilnowac jej mialy :/ Dwie rundki po klubie i niestety jej nie znalazlem. No coz, zo zrobic, poszedlem sie bawic dalej. I nie wyszedlem na tym zle, bo uwaga uwaga... poznalem portugaleczke :) Jupi! Pierwsza portugalka jaka poznalem na imprezie, bo generalnie portugalki sa bardzo "zamkniete" i troche maja zbyt wysokie mniemanie o sobie :) Bardzo mila dziewczyna, Lidia. Mam numer telefonu, trzeba bedzie sie wybrac na kawe :] Najchetniej do dobrego sniadania :) O 7 rano caly czas pelno ludzi sie bawilo, poszlismy na gorny parkiet i szalelismy przy kawalkach nirvany, prodigy, linkin park i red hot chilli peppers. Szalenstwo :) Ok 8 rano wrocilismy do domu, obudzilem sie o 16:30 zjedlem sniadanie i teraz siedze i pisze tego posta... czas troche odpoczac :)
Posted by Picasa

wtorek, 2 października 2007

Aaa! Ja chce so szkoly :) CHolera, nawet jak czlowiek chce to sie nie moze pouczyc troche. Wczoraj nie bylo Antonio w szkole, ok mial byc dzis. Rano przychodzimy i co? Nie ma go. A co to oznacza? Ze lista przedmiotowk ktore sobie wybralem do studiowania istnieje tylko w moim laptopie i dopoki nie zostanie zatwierdzona nie mam zadnych zajec. Znaczy sie i tak proawdopodobnie nie bede mial zajec, tylko kilka spotkan i konsultacji po angielsku, ale czul bym sie o wiele lepiej wiedzac kiedy i z kim one beda, i jak beda wygladac. Dodatkowo moglbym wtedy ruszyc z tematem i skontaktowac sie z wykladowcami z uczelni w PL, w celu ustalenia czy istnieje mozliwosc zaliczenia przedmiotow na zasadzie "pracy domowej". Moze nie calkowicie, ale czesciowi chociaz. Bo nie bardzo mi sie widzi wrocic do szkoly i zaliczac 9 przedmiotow - tak tak, 9. Tyle przedmiotow zostanie mi do zlaiczenia z calego roku, poniewaz tutaj nie maja portugalskich odpowiednikow :( No coz, zobaczymy jak to bedzie :) Dla ciekawskich zamieszczam liste przedmiotow ktore bede studiowal:

- Corporate Law
- Financial Analysis
- Statistics
- Operations Marketing
- Human Resources Management
- Information systems 1
- Production and Operations Management
- Business English
- Audit and Controlling
- Financial Management
- Management Control Systems
- Operations Systems
- Computer Network Management
Posted by Picasa