piątek, 26 października 2007

Latada… pierwszy dzień niekończącej się tygodniowej imprezy! Było tak… Reka dostała z Węgier dużo palinki… baaardzo dużo J 4 butelki chyba. Dla tych którzy nie wiedzą co to palinka to tłumacze, że to taka śliwowica, tylko z Węgier. Zaprosiły do akademika kilka osób. Ja trochę zwlekałem z przyjściem i siedziałem u Gonsalo, a potem jak się goliłem w domu to sobie dość mocno rozciąłem wargę i nie mogłem zatrzymać kapiącej krwi przez ponad 30 minut. Nie ważne, ok. 22:30 dotarłem do pokoju dziewczyn… W środku Reka, Bridget, Wo, Piotr (polak) no i ten Rumun ode mnie z pokoju. Reka – ostro porobiona… Cośtam do mnie bełkotała i przewróciła się na łóżko. Razem z Gonsalo próbowaliśmy z nią rozmawiać, ale kiepsko jej to wychodziło, np.:

Me: Reka!
She: I wanna go home…
Me: But you are at home
She: Oh! Mee too! ;)

No I gadaj z taka… zero rozmowy, zawinęła się w koc I poszła spać. Wo skakał sam na środku pokoju wykrzykując I’m goood, I’m realy good… ale potem troche ochłonął bo do jego glowy chyba tez dotarlo i polegl na lozku bridget mówiąc I’m fucked up… really fuckt up. Tak wiec co robić… zaczęliśmy rozpijać to co zostało. Wpadł Gonsalo i poszło kilka kolejek. W międzyczasie Piotr rozwalił aparat bridget i przyjechały dwie polki. Było mi już ciepło dobrze i miło i z niepokojem patrzyłem na Bridget bo coś za bardzo rozochocona się zrobiła i ugryzła mnie w szyje – normalnie jest spokojniejsza. Wyszliśmy na przystanek… Oj… musiałem pilnować Wo i Bridget, bo prosto iść nie umieli, A to na ulice kawałek a to na samochodzie zaparkowanym się Wo zatrzymał. Dotransportowałem ich na miejsce, wsiedliśmy w Autobus i w droge! Bridget zasneła, cały autobus pełen skaczących studentów – jedna wielka impreza. Wysiedliśmy przy moście. Wo pobiegł dodać coś od siebie do rzeki bo trochę przesadził z procentami a ja i dwie polki zaczęliśmy skakać w miejscu żeby się rozgrzać. Zaczęliśmy śpiewać i po chwili zaczęli się przechodnie dołączać i zrobiliśmy całkiem niezłą dyskotekę na ulicy. Dotarliśmy na drugą stronę… wieeeeelka impreza Jak na moje oko ok. 6-10 tyś studentów :) Dziewczyny poszły kupić bilety (2EUR) a my tymczasem zastanawialiśmy się co zrobić z bridget, bo sama nie umiała już chodzić i gubiła buty. Posadziliśmy ich na ławce i poszliśmy szukać taxi dla nich. Udało się, wróciliśmy po nich, wzięliśmy ten worek kartofli o imieniu Bridget i powoli ruszyliśmy na postój TAXI. Miałem pewne obawy, że ktoś zobaczy stan bridget i wsadzą ją do karetki pogotowia, ale dotarliśmy bezpiecznie. Nawet policja zatrzymała dla nas ruch żebyśmy mogli przenieść Bridget na drugą stronę. Kolejna niespodzianka! Żaden taryfiarz nie chce zabrać Bridget! Shit! Co robić? O budka z Fast fordem… poszedłem na cheeseburgera :) W międzyczasie zadzwoniłem do Rogera, bo ma samochód i był w domu, żeby przyjechał po Bridget, ale nie było to potrzebne, bo Wo zadzwonił do znajomego. Tak więc jak już mieli transport to postanowiłem wrócić na imprezę. Przed wejściem spotkałem jakiegoś Portugalczyka i całe szczęście! Bo bez międzynarodowej legitymacji studenckiej by mnie nie wpuścili, a że on był ubrany w tradycyjny portugalski strój to weszliśmy bez problemu. W środku wyjął duże wino spod kurtki, zaczęliśmy rozpijać i spotkaliśmy Polki, Bułgarki… Czas potańczyć! Potem poszliśmy na koncert, potem znów potańczyć. Daniel (Bułgarka) zgubiła gdzieś siostrę więc ochoczo ruszyłem z pomocą. Znalazłem obie i na parkiet! Ihaaa… obie wdrapały się na bar i zaczęły wywijać… Efekty można zobaczyć tutaj: http://tnij.org/daniela :) Nakręciłem obje jak tańczą i długo się nie zastanawiałem i zaraz potem wskoczyłem do nich. Szaleństwo, widok z baru na kilka tysięcy tańczących studentów. Dobre dwie godziny dobrego tańca. Było gorąco, dziewczyny szalały a inni faceci patrzyli z zazdrością w naszą stronę… hehe i tak być powinno :D Potem Bułgarki się pokłóciły, bo Anelyna chciała iść z Hiszpanami a Daniela chciała zostać ze mną… Więc się rozdzieliliśmy. Trochę potańczyliśmy z Danielą i chyba czas do domu… tak, już 6:30 autobusy jeżdżą można wracać :) Teraz wszyscy zdychają w domu a ja bym się gdzieś przeszedł… Ale może jednak zostanę w domu i pójdę jutro, trochę mi szkoda kasy na dziś :) Poza tym Latada trwa cały tydzień!
Posted by Picasa

2 komentarze:

Unknown pisze...

Cześć braciszku, a tobie się przypadkiem nie pomyliło, że Daniel to kobieta... :)

cage pisze...

Tak wlasciwie to to jest Daniela :) Sliczna dziewczyna, jutro umieszcze foty... moze :P