piątek, 5 października 2007

Ostatnio omijalem troche temat imprez, wiec czas do tego powrocic. Mielismy kilka spokojnych dni, troche nauki i zalatwiania spraw, ale wczoraj byla imreza ERASMUS w jednej z wiekszych dyskotek w Coimbrze via latina - nie moglismy tego przegapic. O 21 poszlismy do domu gonsalo na kolacje. Zrzutka po 2 euro i dobre jedzenie + winko czekalo na stole. O 23 Roger zawiozl nas do miasta, gdzie mielismy spotkac naszych znajomych. Poniewaz dyskoteka byla jeszcze zamknieta to co innego moglismy zrobic, jak pojsc na tequile za 70 centow :) Troche nas rozgrzala i rozochoceni wyszlismy szukac klubu. Po drodze ktos znow powiedzial, z emozliwe ze jest jeszcze zamknieta, wiec wrocilismy na jeszcze jedna kolejke :) W koncu ok 2 w nocy dotarlismy do via latina. calkiem spoty klub, mozna tanczyc na gorze i na dole przy roznej muzyce i wypic cos dobrego w jednym z 3 barow. Zaczelismy skakac i tanczyc razem z blugarkami, patrze... Petra! Aaa... czesc czesc :) Ale co to... ooo... chyba sporo wypila :) hehe, slowaczki sie dobrze bawily na imprezie ;) Troche sie wkurzylem na nie, bo "potanczylem" troche z Petra ale stwierdzilem ze szkoda calego wieczoru, bo tu widze ani z nia potanczyc, ani wypic... Kilka goracych buziakow na porzegnanie i poprosilem kolezanki petry zeby mialy na nia oko, bo jeszcze sie zgubi albo zasnie gdzies :) Od tamtego czasu juz petry nie widzialem, ale do sedna sprawy - po 4 godzinach znajome petry pytaja sie mnie czy jej nie widzialem... no cholera, pilnowac jej mialy :/ Dwie rundki po klubie i niestety jej nie znalazlem. No coz, zo zrobic, poszedlem sie bawic dalej. I nie wyszedlem na tym zle, bo uwaga uwaga... poznalem portugaleczke :) Jupi! Pierwsza portugalka jaka poznalem na imprezie, bo generalnie portugalki sa bardzo "zamkniete" i troche maja zbyt wysokie mniemanie o sobie :) Bardzo mila dziewczyna, Lidia. Mam numer telefonu, trzeba bedzie sie wybrac na kawe :] Najchetniej do dobrego sniadania :) O 7 rano caly czas pelno ludzi sie bawilo, poszlismy na gorny parkiet i szalelismy przy kawalkach nirvany, prodigy, linkin park i red hot chilli peppers. Szalenstwo :) Ok 8 rano wrocilismy do domu, obudzilem sie o 16:30 zjedlem sniadanie i teraz siedze i pisze tego posta... czas troche odpoczac :)
Posted by Picasa

1 komentarz:

Unknown pisze...

Powiedz mi, czy mnie się tylko zdaje, czy na niemalże wszystkich zdjęciach Bridget jest nawalona jak meserszmit..? A w ogóle, to mógłbyś napisać coś więcej o swoim współlokatorze, w końcu trochę się już chyba poznaliście.... :]