poniedziałek, 3 września 2007

Pierwszy wieczor, Gonsalo, Reka i ja wybralismy sie do miasta pozwiedzac troche i zjesc obiad w jednej z Kantyn gdzie daja duzo i dobrze za dwa euro (bez skojazen). Bylo ciemno i moj telefon nie robil ladnych zdjec, wiec i pamiatek niewiele, ale sporo sie dowiedzialem o tym miasteczku. Np jest tam posazek wielkiego lwa z brazu, na ktorym pijani studenci siadaja i robia sobie zdjecia. Gonsalo opowiadal nam o tej wielkiej imprezie na ktorej jedzie kilkadziesiad platform, a na kazdej ok 400 butelek piwa i roznie duzo wina i wszyscy sie niem oblewaja... Studenci biora wozki z hipermarketu i zjezdzaja glowna ulica w dol :) Pytalem sie co na to policja, a Gonsalo powiedzial: A coz oni moga zrobic... aresztowac i zabrac na posterunek 20-30 tysiecy studentow? Watpie :) W ogole to jest wspinaczka wysokogorska, bo ciagle schody, gory, schody, gory itd... smieszne miasteczko :) Zobaczylismy tez wielkie schody do uniwersytetu, jest ich chyba 177... W pazdzierniku jest kolejna wielka impreza dla "kotow". Musza oni chodzic z nocnikami po miescie i zbierac do nich euro na piwo dla swoich starszych "opiekunow", ktozy kaza im liczyc schody do uniwersytetu wykrzykujac nad nimi dla zmyly: 13, 44, 56, 82... itd... i musza schodzic na dol i zaczynac od nowa :) Wracajac Gonsalo postawil nam po browarku (calkiem dobre) i zmeczeni wrocilismy do domu... Fajny spacerek :)
Posted by Picasa

Brak komentarzy: