czwartek, 6 września 2007

Mniaaaam! :) Wczoraj polecialem do sklepu i kupilem piecio litrowy baniak winka za jedyne 3 euro i 9 centow :) Dwie godziny w zamrazarce i nadawalo sie do picia... ekhm... no powiedzmy, bo zbyt smaczne ono nie bylo, cos jak tana sophia w polsce :) Ale na szczescie Reka nas uratowala i wyciagnela butelczyne pysznego, bialego, słodiego 19% Alc. Porto :) Po prostu niebo w gebie, zaplacila za nie 3,6 euro ale na pewno bylo warte swojej ceny. W sumie jak na dobre wino, to nie tak drogo. Wpadl Gonsalo i tak sobie siedzielismy w czworke i rozmawialismy, smialismy sie itd... Jak sie skonczylo Porto to zabralem sie za ten wiekszy 5l buklaczek i juz bylo o wiele lepsze, znaczy sie smakowalo jak woda ale przynajmniej nie bylo tak obrzydliwe jak na poczatku :) Bridget zamulila i poszla spac a my z Gonsalo wymknelismy sie przez taras, bo po polnocy w zenskim akademiku nie moze przebywac nikt obcy :) Udalo sie, doczlapalem sie do mojego akademika (cale 20m). Naprawde chcialem tylko wejsc do kuchni i cos przegryzc i polozyc sie spac, ale... Musialem to odlozyc do 7 rano bo portugalczyk skoczyl do pokoju po 4 piwka i tak sobie siedzielismy do rana :) To chyba bylo najlepsze zagranie, bo dobrze sie zgadalismy i okazalo sie ze on pracuje niedaleko w Pubie, wiec moze przy nastepnej okazji uda mi sie jakos z nim zagadac i wkrecic sie do jakiejs roboty :) Wstalem o 15, zjadlem sniadanie, pogralem na komputerze i o 18 polecialem do sklepu po bilet na autobus, bibulki do papierosow, bo sie skonczyly w nocy i musialem sobie skrecac z zeszytu... Po drodze spotkalem Gonsalo, pomogl mi naladowac telefon :) Poszedlem do szkoly i... Na tym skoncze, bo to temat na nastepnego post'a :)
Posted by Picasa

Brak komentarzy: