piątek, 25 stycznia 2008

No Party

Muszę się spotkać z Tiną. Wtedy będę mógł napisać notkę o groźnie brzmiącym tytule: W poszukiwaniu zaginionej kurtki (na rowerze i z lampą górnika na czole). Tak jest. A co ma do tego Tina? Po pierwsze ona ma tyle z tym wspólnego, co to że jej aparat zarejestrował mnie pędzącego na dwukołowym dyliżansie po Praca da Republica. Po drugie, musi mi ten film i zdjęcia zgrać. Po trzecie jej koleżanka też zgubiła kurkę (A raczej jej też ktoś bezczelnie ukradł), i na pocieszenie w trójkę poszliśmy w środę posłuchać Fado, ale o tym napiszę jak zgram te zdjęcia. Miałem pisać o czymś innym, a mianowicie o tym jak jestem z siebie dumny bo wczoraj wszyscy szli na imprezę a ja nie poszedłem. Powiedziałem VETO! Nie mam kasy na ciągłe imprezowanie, czasu i zdrowia. Wypiłem szklaneczkę winka i kulturalnie o 3:00 poszedłem spać ogarniając wcześniej mój learning agreement. Dziś wszyscy są zmęczeni i jeszcze śpią, ale nie ja! Ha ha ha! Dobrze wam tak. Mi jest lepiej :D

Brak komentarzy: