poniedziałek, 17 marca 2008

Vila Real – V.I.P. Erasmus trip (part II)

W bibliotece, czyli lokalnym Pubie/Dyskotece powoli zaczęło się robić tłoczno. Poznałem trochę nowych Polaków, cztery Słowaczki i trochę innych ERASMUS’ów i zaczęliśmy wchodzić w Imprezowy nastrój. No to po piwku i na parkiet. Muzyka coraz lepsza, przerwa na chwilę idziemy do baru patrzę - Co to k..a jest? Przy barze stoją dwie dziewczyny, ubrane tak skąpo że na plaży można zobaczyć bardziej ubrane, razem z nimi murzyn w srebrnych Stringach, białych kozakach i prześwitujących rajstopach + kapelusz na głowie. Przyznam szczerze, laski nie z tej ziemi i od razu przyciągnęły uwagę połowy klubu, jedna ciemno skóra, druga blondynka. Wszyscy zwrócili na nie uwagę, szczególnie jak cała trójka weszła na stoliki przy barze i przed cały parkietem zaczęła tak wywijać że każdy od razu z aparatem i tłoczno się zrobiło. Żeby dokładnie pokazać co mam na myśli, przedstawiam ten oto filmik. Od razu zaznaczam iż jest to materiał dla osób powyżej 18 roku życia, ponieważ przedstawia tańczącą trójcę, dla której taniec nie ograniczał się do trzęsienia tyłkami w seksowny sposób, a wręcz na siadaniu na sobie i robieniu wszelkich seksualnych pozycji :) (Patrz film poniżej, warto obejrzeć do końca)



Przepraszam za niską jakość filmu, ale telefon komórkowy to nie jest najlepsza kamera. Dowiedziałem się że te dziewczyny i spedalony murzyn są wynajęci przez inny klub. Przychodzą do tego, aby rozgrzać towarzystwo i pokazać co czeka ich tej nocy w innym klubie. I to rzeczywiście działa. Cały parkiet jakoś się ożywił dzięki nim, wyskakałem się nieźle, potańczyłem ze Słowaczką i Greczynką po czym około 2:00 postanowiliśmy przenieść się do Klubu. A w klubie już tłoczno, dobra muzyka, no to co… po piwku. Hugo nawet kupił 2 browarki, jakoś nie czułem potrzeby picia sporo, za to taniec… Jak policzyłem to tej nocy tańczyłem 6-8 godzin. Gdyby nie to że na rowerze mi się nogi wyrobiły, to bym pewnie nie mógł chodzić następnego dnia. Muzyka była po prostu rewelacyjna. Na filmach podłożyłem inną, ale generalnie leciały same hity a na końcu zaczęli grać na bębnach i wyszło na to że w klubie był afrykański House. Z klubu wyszliśmy około 6:30 rano. Oczywiście wynajęte tancerki cały czas rozgrzewały atmosferę, co można zobaczyć na kolejnym filmie poniżej (uwaga ostry).



Po klubie czas do domu. Zaplanowaliśmy pobudkę o 12:00 aby zobaczyć miasto. A do tego czasu na wyrko i spać. O zwiedzaniu miasta napiszę jutro, w części trzeciej.

Galeria zdjęć z wyjazdu
Na razie tylko zrobione telefonem, mailem dostanę resztę to zaktualizuję.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Strasznie nudne te Wasze imprezy . Tylko chlanie i tańce. A moze by cos z konkretów , a nie tylko bajeczki dla przedszkolaków -
Jasio Wędrowniczek

cage pisze...

Jasiu jasiu, to nie chlanie ale picie alkoholu to raz :) Dwa, to poznawanie nowych ludzi, co jest bardzo ciekawe i na pewno przyda się w życiu. Tak więc dziękuję za słowa bezpodstawnej krytyki i wędruj sobie dalej :)