poniedziałek, 24 marca 2008

Trip to Winneary

Tak jak obiecałem, napiszę o winiarni. Niespodzianka bardzo przyjemna, bo zawsze chciałem zwiedzić miejsce, gdzie powstaje tak szlachetny trunek i zobaczyć jak sobie leżakuje w piwnicach. Dojechaliśmy na miejsce z pół godzinnym opóźnieniem. A gdzie dokładnie?

Bairrada - Region Bairrada położony jest zaledwie 20 kilometrów od wybrzeża i rozciąga się w głąb samego centrum kraju. Winorośl uprawiana jest wszędzie, głównie w małych posiadłościach, chociaż są również winnice zajmujące dużo większe obszary. Białe i musujące wina produkowane są ze szczepów Fernão Pires (zwanym tutaj Maria Gomes), Bical, Cercial i Rabo de Ovelha. Znaczna większość czerwonych win, robiona jest prawie wyłącznie z odmiany Baga.

Wszystko ładnie pięknie, idziemy do hangaru gdzie trafiają winogrona. Krótka opowieść jak to się je oddziela, przenosi i wrzuca do wielkich kotłów fermentuje itd. Całkiem ciekawa sprawa choć cała hala wygląda dość prowizorycznie jak na dobrą wytwórnie. Czas na piwnicę, i to już zaczyna robić wrażenie. Gdzie się nie rozejrzę wina. Wszędzie, na ścianach jedno na drugim, w wielkich salach na stojakach. Przewodniczka tłumaczy, jak to się te wina obraca 4 razy w prawo, potem 4 razy w lewo w odstępach tygodniowych, aby odpadki po fermentacji dobrze opadły. Przechodzimy dalej, wielka podziemna hala, pełna beczek z winem i aguardente. Aguardente, to nic innego napój alkoholowy zawierający pomiędzy 29% a 45% alkoholu. Jest robiony poprzez destylowanie wina i po dodaniu do normalnego winka otrzymujemy np. pyszne Porto. Korytarze ciągnęły się w nieskończoność, i wcale się nie zdziwiłem, jak się okazało, że na dole jest 2.000.000 butelek wina! Po obejrzeniu maszyn, które potrafią zamrozić część wina która jest zanieczyszczona po fermentacji, wyjąć ją, zakorkować butelkę i odstawić na półkę, przeszliśmy do pokoju degustacji. W wielkich szklanych gablotach były wystawione najlepsze wina i nagrody przyznane za owe trunki, a na stole leżały już migdały i kieliszki na ich lokalne, ulubione wino musujące które wyglądało jak dobry szampan, tyle że nie z Szampanii. A nazywało się to cudo „Quinta da Rigodeira - Bruto 2003”. O ile dobrze pamiętam. Był to pyszny w smaku „szampan”, a w połączeniu ze słonymi migdałami po prostu boski. Wypiłem dwa kieliszki i uznałem, że to jest świetny marketing. Zwiedzenie winiarni, degustacja i lekki rauszyk i wyjście prosto do sklepu. Ponieważ wycieczka była darmowa, to postanowiłem wydać kilka EURO w ramach opłaty za podróż. I tak wydałem 19,50EUR. A na co? A na właśnie to pyszne wino musujące, które wyniosło mnie ok. 5EUR, dodatkowo kupiłem dwie butelki czerwonego wina „Quinta da Cortezia – Special Reserve 2001” 7EUR za sztuke (jak się wzieło dwie to druga gratis) i jedną butelkę podobno esencjonalnego, czerwonego winka o wdzięcznym tytule „Alabastro, vinho regional Alentejano”, (nazwy i rocznika nie pamiętam ale jak ktoś ciekawski, to sprawdzę w domu ), które poleciła mi przewodniczka jak się zapytałem jej o zdanie. I tak biedniejszy o 20EUR wróciłem do domu bogatszy o cztery bardzo dobre wina, z których jedno zostało skonsumowane wczoraj (to za 3,5EUR, przepyszne wytrawne bez kwaskowego posmaku). Warto było pojechać.

Dodałem 74 nowe zdjęcia, wystarczy "kliknąć tutaj" i przesuwać w prawo

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Good Life!! hehe
Gonzo ;)