środa, 28 listopada 2007

A teraz kilka słów o imprezie, bo jeszcze pomyślicie, że ja się tutaj tylko uczę. A więc ostatnio na imprezie byłem w sobotę… Tak, to była sobota. Umówiłem się z Petrą o 20:00 na Placa da Republika i o 20:30 mieliśmy się spotkać pod uczelnią ESEC z resztą towarzystwa. Generalnie, nie przyszły Bułgarki, Hiszpanie, Brigitta w Irlandii, jedynie Reka i Edi oraz 3 jego znajomych z Hiszpanii nie nawalili, tak więc w takim "milutkim" gronie powędrowaliśmy do tureckiej knajpy (Podobno knajpa jest marokańska, ale ja im nie wierze i dla mnie jest turecka i tak ją będę nazywał!!!). Uwielbiam to miejsce, bo można sobie usiąść na podłodze na wielkich poduchach, leżeć wśród świeczek i kadzideł, popalać sziszę i delektować się aromatycznymi herbatkami. A tak na poważnie to tak by było miło, o ile poduchykadzidła i cudowna muzyka zostają to z piciem inaczej. Najczęściej biorę browarek (bo tani) a na sziszę nas nie stać bo kosztuje 16EUR). W sobotę było więcej osób, więc starczyło na węgielek. Dopłaciliśmy 4 EUR i zamiast samej wody, dolali absyntu więc dymek smakował dużo lepiej :D Dochodziła północ i z Petrą zostawiliśmy całe towarzystwo i udaliśmy się na Placa da Republika. Po drodze spotkaliśmy petry znajomych i poszedłem do nich. Fajna sprawa ten słowacki język, z czystym sumieniem mogę powiedzieć że rozumiem 80% z tego co mówią i generalnie jak ja po polsku a dziewczyny po słowacku to dogadać się można:

WAŻNA UWAGA: Chcesz powiedzieć Słowaczce, że ją kochasz, to nie mów tego po polsku! Kochać, to można po słowacku kaczkę albo pączki. Ma to znaczenie stricte kuchenne i znaczy nic innego jak wypychać w środku nadzieniem jakieś biedne zwierze… Jakby potraktować to jako metaforę, to można przyjąć że w sumie to i z miłością ma to coś wspólnego ;)

Wyszliśmy ze Słowackiej chatki i co? Association, bo za darmo… Beznadziejna muzyka, po szliśmy na domową imprezę do pobliskiej republiki. Ciasno jak w… No właśnie, dużo ludzi, wypiłem szklaneczkę sangrii i z Petrą na schodach zastanawialiśmy się co dalej, już miałem się skusić aby pójść do Vinyl, czy jakoś tak, ale 10EUR i późna godzina mnie przekonała i znów poszliśmy do Association. Muzyka tak beznadziejna, że mimo kolejnych kilku piwek nie dało się tańczyć. Poczekaliśmy do 5:30 na pół godzinki hip-hopu, trochę poskakaliśmy z Petra i odprowadziłem ją do domu. Autobus miałem za 2 godziny dopiero, więc zaproponowała mi nocleg… Ale stwierdziłem, że wrócę taxi i podreptałem na piechotkę do domu, bo nie będę płacił sam 5EUR za taxi ;) Ktoś nie wierzy? Oto fotki z powrotu do domu: http://picasaweb.google.pl/k.gebarowski/WayBackHome

Generalnie, poza turecka knajpa, darmowa sangria i pól godzinnym tańcem nic ciekawego się nie działo. Natomiast po drodze spotkałem fajnego gołębia :D
Posted by Picasa

2 komentarze:

Unknown pisze...

Tylko Rumunia przegrywa z Polską ws. komórek
Z opublikowanych dziś informacji Eurostatu wynika, że liczba europejskich posiadaczy telefonów komórkowych rośnie bardzo szybko. Obecnie na stu mieszkańców Unii przypada średnio 95 komórek. Najwięcej aparatów - od 120 do 160 na stu mieszkańców - mają Luksemburczycy, Litwini i Włosi. Polska jest pod tym względem na przedostatnim miejscu w Unii. W naszym kraju na stu ludzi przypada 76 telefonów komórkowych. Za Polską jest tylko Rumunia.
POZDROWIENIA

Anonimowy pisze...

Masz racje dziecko . Ja też jesli kobieta proponuje mi nocleg o 5.30 rano to odmawiam. Mogła sie zdecydować wcześniej . Niech wie że my Polacy mamy swój honor i sie cenimy.

Irek