poniedziałek, 10 grudnia 2007

Stare powiedzenie mówi – w swoim bałaganie znajdziesz wszystko co trzeba. Ale jest pewna granica. Na tym zdjęciu widać stan mojego pokoju na dzień piątek wieczór. W trosce o mojego laptopa, który się grzał na łóżku (na krześle i biurku się nie mieścił), postanowiłem posprzątać. Zmotywowała mnie do tego również Dori, która miała przyjechać następnego dnia na film. Wstyd kobietę do takiego chlewu wprowadzać, choć znam dwie z na przeciwka którym to nie przeszkadza – wstyd! Również znudziły mi się biegi przełajowe do toalety – wywrotka na pustych butelkach po coli, tunel pod krzesłem, skok nad kablem od zasilacza salto przez walizkę i już prawie jestem w łazience, o ile nie zabije się o koty które tańczą i ganiają się nawzajem po podłodze :) Tak więc widzicie, straszny brudas z tego Rumuna, no w ogóle nie sprząta. Leniuch okropny ;) Ja przynajmniej pościeliłem łóżko. Tak więc w sobotę zajęło nam to ponad dwie godziny, ale pokój wygląda tak ładnie, że nawet nie robiłem zdjęcia bo nikt nie uwierzy że to ten sam...
Posted by Picasa

2 komentarze:

Unknown pisze...

lepiej usuń to zdjęcie, bo Mikołaj ci rózgę przyniesie...

Anonimowy pisze...

Tata napewno bedzie zadowolony.

-irek